Koronawirus pustoszy światową gospodarkę

Koronawirus pustoszy światową gospodarkę

Koronawirus doprowadzi do upadku wielu firm i wzrostu bezrobocia oraz znacznego spowolnienia aktywności gospodarczej w skali globalnej. Wiele krajów wpadnie w recesję, a ich rządy będą mieć problem ze wzrostem zadłużenia, co odbije się na ich wiarygodności.

Rozlewająca się po świecie epidemia COVID-19 skłania ekspertów do rewidowania wszelkich wskaźników obrazujących kondycję sektorów i całych gospodarek w poszczególnych krajach. W przypadku wielu państw spowolnienie aktywności gospodarczej będzie największe od dziesięcioleci lub niespotykane w ich współczesnych dziejach. Do tego drugiego grona zalicza się Polska.

Ostre hamowanie globalnej gospodarki i spadek wymiany handlowej

Niewidzialny gołym okiem wirus SARS-CoV-2 całkiem namacalnie paraliżuje życie społeczne i gospodarcze wielu krajów na całym świecie. Najbardziej widocznym tego przejawem są zamknięte szkoły, urzędy, salony kosmetyczne, instytucje kultury czy siłownie.

Jednak poza usługami cierpią również przemysł i – z uwagi na złożone zależności oraz globalizację procesów gospodarczych – handel. Eksperci firmy Euler Hermes są zdania, że przerwane łańcuchy dostaw, zaburzone operacje biznesowe oraz spadek zaufania ze strony gospodarstw domowych i przedsiębiorstw doprowadzą w tym roku do skurczenia się handlu międzynarodowego o 4,5 proc. W efekcie znacząco wzrośnie ryzyko niespłacenia należności. To zwiększy liczbę upadłości firm o 14 proc.

Z powodu perturbacji wywołanych koronawirusem globalny wzrost gospodarczy ma zwolnić do 0,5 proc. z 2,5 proc. z 2019 r. Jednak wiele krajów, w tym te najbardziej rozwinięte, wpadnie w recesję. Będzie ona tym głębsza, im dłużej utrzymają się obostrzenia związane z zarazą.

Wg Amera Bisata z BlackRock, spółki zarządzającej 7 bln dolarów i doradzającej wielu rządom oraz bankom centralnym, światowa gospodarka zanotuje w I kw. spadek PKB o 11 proc. W ciągu kilku miesięcy pracę stracić może pięć milionów ludzi.

Rządy pompują miliardy dolarów

W tarapaty wpadną nie tylko prywatne firmy, ale też rządy. Wszystko przez idące w setki miliardów dolarów programy pomocowe, które wdrażają władze centralne poszczególnych krajów, by ulżyć przedsiębiorstwom i ratować w nich miejsca pracy. W USA pakiet wart jest 2,2 bln dolarów. Członkowie G20 mają przeznaczyć na ratowanie swoich gospodarek łącznie co najmniej 5 bln dolarów.

Faktyczna wartość polskiej „tarczy antykryzysowej” ma wynieść 60-70 mld złotych. Mniej więcej tyle obciąży budżet centralny. Reszta z deklarowanych przez premiera Morawieckiego 212 mld złotych, to wsparcie ze strony NBP oraz gwarancje, które nie muszą zostać uruchomione.

Działania te zwiększą deficyty budżetowe i poziomy długu publicznego w poszczególnych krajach. Doprowadzi to do wzrostu ryzyka ich niewypłacalności. Nie obejdzie się bez późniejszych cięć wydatków (świadczeń publicznych) oraz podnoszenia podatków.

Jednak, jak tłumaczą ekonomiści, taka kroplówka w ostatecznym rozrachunku będzie kosztować mniej niż odbudowywanie biznesów od zera.

Spada wiarygodność płatnicza wielu branż i państw

Powoduje to jednak, że w krótkim terminie koszty będą ogromne. Właśnie dlatego firma Euler Hermes, która zajmuje się ubezpieczaniem zobowiązań i windykacją, obniżyła swój aktualizowany co kwartał rating dla 18 krajów i 126 z 242 monitorowanych sektorów. Co więcej, w ponad połowie przypadków ryzyko nieotrzymania należności wzrosło z poziomu umiarkowanego do wysokiego.

Takiej skali redukcji oceny wiarygodności jeszcze nie notowaliśmy. Poprzedni rekord pochodził z I kwartału 2016 r., gdy obniżyliśmy rating dla 70 sektorów. Światowa gospodarka i firmy przechodzą przez niespotykany, wyjątkowo skomplikowany i niepewny czas – mówi główny ekonomista Euler Hermes Ludovic Subran.

Zdaniem przedstawicieli tej firmy w najgorszej kondycji znajdują się branże:

  • motoryzacyjna – jej rating obniżył się w 26 krajach,
  • transportowa (obniżka ratingu w 21 krajach),
  • elektroniczna (obniżka ratingu w 14 krajach),
  • detaliczna (obniżka ratingu w 12 krajach).

Jak wynika z danych Johns Hopkins University, obecnie koronawirus najbardziej daje się we znaki USA oraz krajom Europy Zachodniej. Liczba zarażonych rośnie również w Azji, z wyłączeniem Chin.

To właśnie w tych regionach dokonano najwięcej sektorowych cięć ratingu. W Europie Zachodniej obniżono ocenę 52 branż, w Azji i Pacyfiku – 29, a Europie Środkowej i Wschodniej – 24.

Lecz kryzys nie dotyka wszystkich przedsiębiorstw i sektorów w jednakowym stopniu. Część z nich na nim skorzysta. Zdaniem Euler Hermes wśród wygranych będą podmioty farmaceutyczne oraz te działające w obszarze oprogramowania i technologii informacyjnej.

Polska nie ucieknie przed recesją

Do krajów zagrożonych recesją zalicza się Polska. O tym, że nasza gospodarka już weszła w fazę kurczenia się, może świadczyć odczyt PMI za marzec. Wyniósł on 42,4 pkt, czyli o 5,8 mniej niż w lutym (poziom poniżej 50 wskazuje na regres). To największy miesięczny spadek tego wskaźnika w historii badania.

Już teraz Euler Hermes zmienił krótkoterminowy rating naszego kraju z niskiego (1) na średni (2). Ten długoterminowy na razie pozostawił na dotychczasowym poziomie (BB).

O ile w I kw. mamy jeszcze zanotować dodatni wynik, tak w drugim zaliczymy ostre hamowanie. Zakłócone łańcuchy dostaw, spadek eksportu, ograniczenia w handlu, usługach i transporcie przełożą się na ujemne tempo wzrostu gospodarczego. Prognozy wahają się od -5 do nawet -10 proc. Spadek ma się utrzymać również w kolejnym kwartale. Skutkiem tego będzie ujemna dynamika polskiego PKB za cały 2020 r. Obecne przewidywania mieszczą się w przedziale od -2 do -6 proc.

Byłby to pierwszy taki przypadek od transformacji ustrojowej w 1989 r. Dotychczas Polska unikała recesji. Najbliżej niej znalazła się na przełomie 2012-13, gdy nasza gospodarka urosła o zaledwie 0,08-0,15 proc. (dane wyrównane sezonowo). Bardzo blisko tego poziomu była też na przełomie 2001-02 (wzrost na poziomie 0,4 proc.).

Wskutek opisywanych zdarzeń mocno wzrośnie u nas bezrobocie. W szczytowym okresie bez pracy ma być nawet 13 proc. ludzi w wieku produkcyjnym. Powszechnie są projekcje mówiące o stopie bezrobocia wynoszącej 10-11 proc. na koniec 2020 r. Tyle zakłada także minister pracy Marlena Maląg.

Dla porównania w lutym GUS zaraportował 5,5 proc., a Eurostat – 2,9 proc. Wedle stosowanej przez unijny organ metodologii BAEL Polska miała, wraz z Holandią, drugi najniższy we Wspólnocie poziom bezrobocia. Lepsze pod tym względem były tylko Czechy.

Gdyby negatywne przewidywania odnośnie redukcji zatrudnienia przez rodzime przedsiębiorstwa się sprawdziły, grono ludzi bez pracy powiększyłoby się o ponad milion. W lutym taki stan dotyczył 920 tys. osób.

Będzie źle albo bardo źle

Ale prognozy obarczone są dużym błędem. Sytuacja jest bardzo dynamiczna. Wiele zależy od tego, jak długo gospodarka będzie poddana restrykcjom, czy i kiedy władze zaczną je łagodzić.

Nie wyobrażam sobie, że społeczeństwo zaakceptuje obecne obostrzenia przez dłuższy czas – mówi dr Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole.

Jego zdaniem polska gospodarka skurczy się w tym roku o ok. 2 proc. Jednak ten scenariusz ziści się pod warunkiem, że rząd w drugiej połowie kwietnia przedstawi tzw. strategię wyjścia, czyli dochodzenia do stanu normalności. W przeciwnym razie recesja będzie jeszcze głębsza. Każdy miesiąc zastoju dużej gospodarki oznacza spowolnienie wzrostu o 2 pkt proc.

Główny ekonomista Citi Handlowego Piotr Kalisz spodziewa się spadku PKB między -3 a -6 proc. Wg niego to wariant optymistyczny.

Prognoza zmaterializuje się wtedy, gdy po zniesieniu ograniczeń gospodarka w miarę szybko wróci do normy. Jeśli jednak część firm upadnie, np. z powodu braku płynności, scenariusz będzie gorszy – zaznacza.